🐒 Facet Nie Wie Czego Chce

Kobieta nigdy nie wie, czego chce, ale nie spocznie, dopóki celu nie osiągnie. – Jean-Paul Sartre. Kobieta oddaje się tylko temu, którego nie kocha. – Michał Choromański. Kobieta pamięta jeszcze pierwszy pocałunek, gdy mężczyzna zapomniał już o ostatnim. – Remy de Gourmont Facet nie do wzięcia - to historia o samotnym… tacierzyństwie. Alek to młody mężczyzna, którego żona zostawiła z małą córeczką. Hania to jego oczko w głowie. Nie spodziewał się, że tak można kogoś kochać. Zrobiłby dla niej wszystko. Chociaż jest mu niezwykle ciężko, nie narzeka. Cały wolny czas poświęca ukochanej córce. Temat: Toksyczna kobieta - ona nie wie czego chce. Cześć. wpadłem w taki problem, poznałem 40 letnią kobietę z córka. Wyglądało to dobrze, jednak po 2-3 miesiącach zaczeły się schody. Dziwne zachowania, takie jak wybuchy złości, pretensje, problemy o wszystko. Jej córka również - stwarza wieczne problemy, może robić co tylko Odp: Zona "nie chce" minetki. Może po prostu kiepsko to robisz? Zanim mój facet nauczył się porządnie robić minetkę, to też jej nie lubiłam, traciłam cierpliwość i chciałam żeby albo dotykał mnie palcami, albo wchodził. Jeśli latasz jęzorem jak pies po misce, wpychasz język, zamiast skupić się na łechtaczce, to może ją Nie wie czego chce - Netkobiety.pl Dołącz do Forum Kobiet Netkobiety.pl! To miejsce zostało stworzone dla pełnoletnich, aktywnych i wyjątkowych kobiet, właśnie takich jak Ty! Otrzymasz tutaj wsparcie oraz porady użytkowniczek forum! Zobacz jak wiele nas łączy Wiesz co jest smutniejsze od widoku trzydziestolatka, który nie wie czego chce? Widok trzydziestopięciolatka, który nie wie czego chce. 2. Wyspecjalizuj się. Ludzie na siłę dążą do tego, żeby znać się na wszystkim, a później wytykają się palcami i mówią: „Hahaha on myśli, że Kopernik wynalazł toster”. Ma być mi z tobą wesoło i śmiesznie, a na dodatek masz wiedzieć, czego ja chcę. No ale przepraszam bardzo, szanowna pani sama nie wie, czego chce. Siebie nie zna, nie rozumie, ma pretensję do świata i oczekiwanie, by nagle on, ten jeden jedyny wybrany, przyszedł i wybawił ją ze wszystkich kłopotów. jesli facet trafia na odpowiednia kobiete, to od razu wie czego chce a jesli ma jakąś zapchajdziure to ją trzyma na wszelki wypadek jako tymczasowe pogotowie sexualne, raz robiąc nadzieje Jeśli laska mówi Ci, że ,,nie wie czego chce" albo ,,potrzebuje czasu" lub coś w stylu i zmienia swoje nastawienie względem Ciebie to wiedz, że na widoku ma innego albo innych i jest to dla Ciebie wyraźny sygnał jednoznaczny, że Ciebie nie chce. Raz już dałeś jej szansę i nie skorzystała z niej, ponieważ nie chciała. odHoZvh. Byłeś na kilku randkach z kobietą. Nadal ją poznajesz, ale interesujesz się nią i wierzysz, że wszystko idzie dobrze. Pyta, czy może z tobą porozmawiać, a ty widzisz wyraz jej oczu, którego miałeś nadzieję nie widzieć. Słyszysz te cztery słowa, których boi się każdy facet, który lubi kobiety: „Bądźmy po prostu przyjaciółmi”. Niektórzy nazywają to bycie „strefą przyjaciela” lub ostatecznym upadkiem. Odrzucenie jest trudne. Istnieje możliwość zamieszania i rozczarowania, gdy próbujesz zinterpretować i rozszyfrować jej słowa. Naprawdę ją lubisz i nie chcesz jej stracić, ale stajesz przed decyzjami o odejściu i byciu przyjaciółmi. Oto kilka wskazówek, co ma na myśli i jak odpowiedzieć. 1. Szczerze chce być przyjaciółmi. Doszła do wniosku, że nie jest już zainteresowana umawianiem się z tobą. Może myśleć, że jesteś wspaniałym facetem, ale nie pociągasz jej fizycznie, nie widzi długotrwałego związku lub zdaje sobie sprawę, że nie jest gotowa do zaangażowania. Zastanów się, czy chcesz się z nią przyjaźnić i co jest dla ciebie najlepsze. Bądź ze sobą szczery, aby ustalić, czy: Realistyczne jest założenie, że przyjaźń może zadziałać. Czujesz się komfortowo będąc jej przyjacielem i tylko jej przyjacielem. Możesz przenieść się i umówić się gdzie indziej, będąc przyjaciółmi i wiedząc, że ona może zrobić to samo. Przypomnij sobie, że masz wybór i nie spiesz się z decyzją, jeśli nie masz pewności. Postąpiła zgodnie ze swoją prawdą (która nie była do tej pory z tobą), więc daj sobie przyzwolenie na odpowiadanie swoją prawdą (mogę być przyjaciółmi, nie mogę być przyjaciółmi, potrzebuję czasu itp.). Unikaj przyjaźni z nią z poczucia winy lub ukrytych motywów, aby ją odzyskać. 2. Nie chce mieć z tobą nic wspólnego. Nie widzi przyszłej przyjaźni, ale myśli, że jest miła i mniej cię krzywdzi, używając tego wyrażenia. Przygotowuje cię do przejścia i jest szczera w swoim zamiarze, aby łatwo cię zawieść, chociaż jej słowa i jej myśli/czyny nie pasują do siebie. To twój najlepszy zakład, aby przejść dalej. 3. Nie wie, czego chce. Nie jest pewna, czy jest gotowa pożegnać się na dobre, więc używa tego wyrażenia, aby trzymać cię blisko siebie. Ta opcja jest trudna, ponieważ może prowadzić do przekonania, że nadal masz szansę. Bądź tu ostrożny – możesz szybko stać się facetem, do którego prowadzi, facetem, z którym rozmawia o swoich randkach lub facetem, który jest jednego dnia, a następnego nie ma. Ponownie, najlepiej jest iść dalej. Wróć na właściwe tory w poszukiwaniu miłości: Rozpraw się z utrzymującymi się uczuciami. Daj sobie czas na rozstanie i zajmij miejsce, jeśli zajdzie taka potrzeba, ale zachowaj optymistyczne nastawienie i nie pozwól, aby chwilowo zachwiana pewność siebie zabrała Cię ze sceny randkowej na zbyt długo. Ucz się z doświadczenia. Czy jesteś w strefie przyjaciela, ponieważ nie zrobiłeś następnego kroku ani nie powiedziałeś jej, jak się czujesz? Czy przegapiłeś ważne sygnały? Czy prosiła o coś, czego nie byłeś w stanie dać? Poruszałeś się za szybko? Chociaż może być trudno dokładnie określić jej tok rozumowania, wykorzystaj tę okazję do nauki i rozwoju. Unikaj przyjaciół z pułapką korzyści, jeśli Twoim głównym celem jest znalezienie trwałej miłości. Stwarza rozproszenie, brak jasności i utrudnia prawdziwe przejście. Bądź najlepszym sobą. Pamiętaj, że zdrowo jest iść dalej, niezależnie od tego, jak rozszyfrujesz jej słowa. Być może nie ma uniwersalnego rozwiązania dylematu „po prostu bądźmy przyjaciółmi”, ale kiedy działasz w autentyczny sposób, zgodny z twoim celem, jakim jest znalezienie miłości, nie możesz się pomylić. Chłopaki, czy dziewczyna, którą naprawdę lubisz, powiedziała ci, że po prostu chce być przyjaciółmi? Jak sobie z tym poradziłeś? Jaką radę dałbyś swoim bliźnim, gdyby znaleźli się w takiej sytuacji? Temat: Facet nie wie, czego ze sobą 1,5 roku. Często się kłóciliśmy, ale takie mamy już charaktery. Spory nie trwaly dłuzej niż 3 dni. Szaleliśmy za sobą, on świata poza mną nie widział, kochał mnie, Wszystko by dla mnie poświęcił. Ja natomiast często bywałam zołzowata, obrażałam się o byle bzdety, prowokowałam go... Zawsze jednak mówił, że to takie słodkie, że jestem taka wredna, że kocha to we mnie... W miare swoich możliwości był wyrozumiały, ustępował mi...Choć sam ma ciężką osobowość, jest zaborczy, zazdrosny i uparty. Jestem typową jedynaczką i potrafię być jak wrzód na dupsku... Wydawało mi się, że znalazłam kogoś idealnego dla mnie, kogo nie zrazi mój trudny charakter. Mój były zawsze był we mnie wpatrzony jak w obrazek, robił mi niespodzianki, wymyślał różne romantyczne akcenty, gdy mnie poznał zmieniły sie jego upodobania muzyczne, zaczął intereswać się tym, co ja, zapoznał się z moimi znajomymi. Ludzie uważali, że to chęc zaimponowania mi, że to nie jest prawdziwe, ale ja przywykłam, uwierzyłam mu... Na początku duzo rozmawialiśmy o tym, co czujemy, jednak z czasem, jeśli się cos działo to z reguły ja prawiłam monologi, a on słuchał i czasami sprawial wrażenie, jakby chciał powiedzieć, ze ciągle coś od niego chcę, ciągle coś mi nie pasuje... Jednak nigdy mnie nie opuścił w potrzebie, zawsze po kłotni pierwszy sie odzywał, pierwszy mnie przytulał i mówił, że wszytsko będzie dobrze... Spędzaliśmy ze sobą mnóstwo czasu i zawsze mieliśmy dużo wspólnych rzeczy do roboty. Dobrze się dogadywaliśmy, ja lubię "męskie" zajęcia, typu ryby, grzyby, piłka, samochody, karty, wypad na piwo. Duzo zajęc nas łączyło. Mimo kłotni wiedziałam, że nie mogłabym go zamienić na nikogo innego , choć czasem nie doceniałam, wysmradzałam, kochałam ponad życie i miałam nadzieję, że już zawsze tak będzie. Że zawsze będziemy blisko, w naszym świecie, pomagać sobie i się kochać... Niestety w pewnym momencie doszło do tego, że zaczęliśmy się oddalac... Może wkradło się odrobinę rutyny, ale doszły nam nowe obowiązki na uczelni, on był zazdrosny o mojego najlepszego przyjaciela, który coś do mnie czuje, a z którym utrzymywałam częstszy kontakt. Był chorobliwie zazdrosny, w dodatku w pracy, w domu miał kłopoty. Doszło do kilku awantur, jedna była bardzo poważna. Po tej awanturze on jakby się wypalił. Coraz rzadziej się odzywał w ciągu dnia, nasze rozmowy były ograniczone, nie słuchalismy sie. Psuło się jednym słowem, ale ja ciągle nie widziałam tego, bo myslałam że to minie, że to tylko taki okres... Dopiero, gdy było naprawde źle, gdy on zaczął naprawdę się odcinać obudziłam się... Próbowałam rozmawiać, prosiłam, błagałam, dzowniłam do niego, pisałam, ale nic nie pomagało. Mówił tylko, ze on już nie może być taki jak dotychczas, ze mam to zaakcpetować, ale nie potrafił powiedziec, co dokładnie się w nim zmieniło, zgasło... Przez cały ten czas przepraszał, mówił, że bardzo mnie kocha, ze beze mnie nie może, że nigdy mnie nie opuści, że on to naprawi, że ogarnie się, że będzie jak kiedyś... Ja byłam bezradna, często płakałam... Nic z jego strony się nie zmieniło, wręcz przeciwnie, doszła złosć związana z zazdrością, potem róznice, okazało się, ze nasze wspólne plany na przyszły rok nie mają dla niego odniesienia w rzeczywistości... W końcu w najgorszym dla mnie momencie on powiedzial, ze to koniec. Że kocha mnie , owszem, ale nie widzi przyszłości dla nas, że nasze charaktery są zbyt duza sprzecznością, że zbyt mocno sie ranimy, że zblokował się i nie potrafi już być ze mną...Powiedział, ze nie chce tylko, bysmy traktowali się jak nieznajomi, tylko spotkali czasami. Byłam zdruzgotana, pisałam do niego, dzowniłam, prosiłam, aby mi pomógł, aby przytulił... Byłam na skraju, sama, zawsze do niego przychodziłam z każdym moim problemem, a on odpisał mi kilka razy, a potem urwał kontakt... Po kilku dniach dałam mu spokój... Nie mogłam jesc, spac, ale postanowiłam, że zmienie tą sytuację, ze teraz ja pokażę, będę walczyć ile sił... Zmieniłam nastawienie, poprosiłam o spotkanie. Zgodził się. Rozmawialiśmy długo, o wszystkim, co u nas... Potem się przytuliłam. . . Aranżowałam kolejne spotkania, on nie wykazał ani razu inicjatywy, wszystko z jego strony było takie niezobowiązujące, takie wymęczone, ale nie dawałam za wygraną... Zaczęlismy brnąc w to coraz dalej. Nie potrafił mi sie oprzeć, sam przyznał, że ma do mnie ogromną słabośc, jednak nie chciał słyszec o powrocie, twierdził, że się zblokował przed byciem w związku, że nie potrafi i basta, poza tym tonie w problemach, jest zmęczony... Nie angażował się w to, był ostrożny, miał czas na wsystko, a ja byłam jakby dodatkiem. Dzielnie to znosiłam, jednak w końcu że to nie może tak trwać, ile jeszcze mamy tkwic w ukladzie "bez zobowiazan" skoro się kochamy... On jakby się przejął, powiedział, że dla niego to wcale nie jest "bez zobowiązań" , że kocha mnie, ale chce, żeby to powoli się jakos ułożyło, że ma nadzieje, że będzie dobrze... W końcu zaczął w to wkładac odrobinę serca, jednak i tak czułam niedosyt. Byłam jednak szcześliwa, byłam blisko... W końcu bylismy już niemal ze sobą, kiedy wzięłam do ręki jego nieszczęsny telefon i ujrzałam, ze pisał ze swoja dawną znajomą, w dość jednoznacznym klimacie, nazywał ja tak, jak mnie kiedyś, widac, ze był zaaferowany tą znajomością. Wszystko we mnie się wzburzyło, on poświęcał mi minimum czasu, musiałam na niego czekać, inicjować te spotkania, żeby to odbudować... Tak bardzo cierpiałam, że znalazłam się na skraju, tyle łez wylałam, gdy mnie zostawił. Twieerdził, że nie interesują go inne dziewczyny, że nie poszuka drugiej takiej, jak ja, że nie potrafi, ze ma tak mało czasu, czasami czekałam kilka minut, aby mi odpisał 3 słowa... Poczułam sie osuzkana i wykorzystana, jako "opcja"... Całe emocje przelałam na zewnatrz, znów doszło do awantury, uderzyłam go... Uważam, że to prymitywne, ale naprawde w tamtym momencie wszystko mi się zawaliło, tyle starań, żeby się dowiedzieć, że jest sie w jakiejś grze, że staram się o każdy jego kontakt, a on poświeca ten cenny czas na flirtowanie z jakaś dziewczyną. On się wystraszył, obiecał, ze to naprawi, ze kocha mnie, ze pragnie tylko mnie, że zrobi wsyztsko bym dała mu szanse... Postanowiłam się odciąc na chwilę, spotkalismy się kilka dni póxniej, przepraszal, obiecywał , że to naprawi, nawet dał mi kwiaty, jednak jakoś nie angażował się specjalnie... dalej dbał o swoje potrzeby, a ja byłam gdzies obok... Mielismy sie spotkać na chwilę w jeden dzien, jednak on twierdził, że musi pilnie jechac do domu... jak się potem okazało, "pilnie" jechał do kumpla pić... Wkurzyłam sie, znów poczułam się na drugim planie, pokłóciliśmy się przez sms, na drugi dzien sie spotkaliśmy przypadkiem, siła praktycznie musiaałam go zaciagnąc w zacisze by porozmawiać. On nie chciał mi nic tłumaczyć, powiedział, że jednak rezygnuje, że kocha mnie, ale... no ale ... ten sam powod... nie widzi tego, nie dogadamy się, nie chce mu sie domyslać czego ja oczekuję (choć wiele razy mowilam), ze nie chce byc ze mna i nie będzie mnie już więcej ranił. Rozstalismy się w złości, on wyjechał na pare dni.. Zero kontaktu... Mam już dośc, męczę się bez niego, ale z nim też nie jest kolorowo, nie moge sie uwolnić od wspomnień, od tej słabości do niego. Kocham go, chce to naprawic, ale nie potrafię walczyć i starac się za 2, nie potrafię.... Jak powinnam go traktować? Jak mam postępować... On zmienia zdanie tak czesto... Mam mętlik w głowie... Prosze, pomózcie mi spjrzeć na to trzeźwo, zinterpretować jego postepowanie... Jestem załamana. Rozstałam się z facetem. W zasadzie to on mnie zostawił. najgorsze jest to, że oboje się bardzo kochamy, o oboje o tym wiemy. Sytuacja wygląda tak. Niecałe 3 lata temu poznałam faceta (nazwijmy go P) który zmienił mnie i moje życie. Na lepsze. Stałam się wrażliwsza i mniej nerwowa. Chłopak zakochał się we mnie a ja byłam z jego kolegą. Po miesiącu związek nie przetrwał. Po jakimś czasie postanowiłam dać P początku wcale nic nie czułam do niego, ale w biegiem czasu szaleńczo się zakochałam. Dowiedziałam się, że uczy się w policealnej szkole zaocznie, bo wcześniej pracował, ale miał wypadek w pracy, który spowodował, że chłopak nie może pracować fizycznie. Dostał jakiś zasiłek z zusu który wystarczał na wszystkie nasze wydatki i zachcianki. taki stan rzeczy trwał jakieś 0,5roku. Później Pan P dostał zasiłek dla bezrobotnych i nie pracował bo też wystraczało. Po roku zasiłku, miał jakies oszczedności, jednak niewielkie. Po skończeniu studium zdecydował się na studia zaoczne 1500zł za semsetr. Z oszczędności kasa poszła na oba semestry szkoły. Po 2 semestrze zaczął kurs na kat C którą ufundował urząd pracy, jednak przez cały czas nie mógł podjać pracy. Kurs skonczył się w sierpniu a w październiku zaczynały się studia więc potrzebna była kasa. Więc Pan P postanowił jezdzić ze mną na wyjazdy do pracy. Zarobił 1000zł i miałby juz pieniądze na szkołę, gdyby nie jego matka, która upomniała się o zwrot pożyczki którą kiedyś od niej wziął. Więc załamany zaczął na siłę szukac pracy. jego ojciec znalazł mu ciężka prace fizyczną. A że pan P był przybity do muru,a nie chciał zrezygnować z zaocznych studiów podjął tę pracę. Pierwszy tydzień był dla nas straszny. Wrócił z pracy styrany i nie miał w ogole checi do zycia i ciągle powtarzał, że jest nieszczęśliwy. Jego marzenia o pracy w serwisie komputerowym legły w totalnych gruzach. Mineło 2 miesiące jego pracy. Przez ten czas, rzadko się widywaliśmy, bo po proacy był tak zmęczony że nie miał siły nawet napisać smsa. Nie miałam mu tego za złe. Czasami przyjeżdżałam do niego po pracy bo długo się nie widzieliśmy. Mijające tygodnie zmieniały go coraz bardziej, ale wiedziałam, że mnie kocha. Któregoś dnia przyjechałam o 18 do Niego, bo myślałam, że jest po pracy. Jego jeszcze nie było. Chociaż pojechał na 7 do pracy. Kiedy wszedł do domu ok wyglądał tak nieszczęśliwie, że byłam zszokowana. Jadł, jakby jedzenia przez cały dzień nie widział i miał takie smutne i styrane oczy, że po prostu było mi przykro do granic możliwości. Po 30 minutach wróciłam do domu i obiecałam, że więcej tak nie zrobię i że znajdę mu inną pracę. Umowa była podpisana z góry na pół roku, a on ma taką naturę, że jeśli mu źle to i tak zaciśnie zęby i oleje sytuację. Dwa tygodnie temu napisałam do niego po pracy bo zatęskniłam i powiedział, że mnie kocha, ale wyczuwałam, że coś jest nie w porządku. Powiedział, że nie wie czego chce i nie wie jak bedzie wyglądało dalej jego zycie. W ten czwartek zerwał ze mną, bo powiedział, że nie wie czy potrafi byc w związku. Kocham go i na każdym kroku, nawet po rozstaniu widzę, że tak to usłyszałam. Tak więc napiszcie mi, czy powinnam czekać (chociaż mi ciężko to bardzo chcę żeby wrócił) czy odejść Dziekuje nie rozumiem po co opisałas wszystkie źródła utrzymania twojego P. Co ma to wspólnego z tym czy chcesz być z nim czy nie? Witaj... Mam to samo... facet nie wie czego chce... podobno kocha ale nie wie co dalej bedzie... szczerze mam dość takiej syt bo klocimy sie rozstajemy... i wracamy do siebie znow. Jedyne sensowne rozwiazanie tej syt to moje tłumaczenie ze facet ma jakos zakodowane w glowie ze w kazdej syt musi stanac na wysokosci zadania a jak już cos nie wychodzi to kaplica.... A kasa , zrodła utrzymania sa wazne jesli razem byli i razem sie utrzymywali Zmieniany 1 raz(y). Ostatnia zmiana 2011-01-17 23:19 przez AnijahWu. napisałam o jego utrzymaniu bo wiem, że mu ciężko teraz. I jakbym napisała "hej zostawil mnie facet bo nie wie czego chce" to opinia nia byłaby obiektywna moim zdaniem. pogubił się!!! ... ale potrzebuje Cię bardziej niż kiedykolwiek i byc może nawet sam nie zdaje sobie z tego sprawy... Po co założyłaś 2 takie same wątki?! nie wiedziałam do jakiego działu wstawić. a jestem nowa i nie umiem skasować Ma teraz trudną sytuację, powinnaś go wesprzeć Nie powinnaś odchodzić. Dobrze, że napisałaś o jego sytuacji, bo wg. mnie to ona jest powodem zerwania. Chłopak przechodzi załamanie, potrzebuje Cię! Wspieraj go i nie zostawiaj samego z tym wszystkim. ale to jak pisalas ze starczalo na kazde wasze zachcianki jakos do mnie nie przemawia majac tyle kasy co pisalas i nie odlozyc nic? zreszta nie bede was rozliczac z tego na co i jak wydajecie kase ale napisalas to tak ze ja to odczytalam ze Ty na kase lecisz... sorki moze sie myle ale tak to odczytalam skoro jest mu ciezko to niech sie zwolni a tak apropo studiow to dla osob ktore nie moga pracowac sa jakies zwolnienia z czesnego niech popyta zawsze cos moga mu opuscic powodzenia Po co zakładasz II wątek na ten sam temat? Poniekąd Cię rozumiem, mój facet też mnie odtrąca, bo ma problemy, ogólnikowo opisałam to tutaj proszę o pomoc. co do Twojej sprawy, to widzę, że jest ona poważniejsza. Facet przez ciężką sytuację finansową ledwo staje na nogi mimo że bardzo się stara i robi wszystko co może. Czuje się jakby wypompowany, potrzebuje odpoczynku fizycznego jak też psychicznego (ciągle goni za pieniędzmi, które mają zapewnić mu przyszłość i edukację, to naprawdę trudne). Powinnaś być przy nim, niekoniecznie jako kobieta, ale na pewno jako osoba, przy której może się zrelaksować i odpocząć od tego wszystkiego. Związek może być dla niego zbytnim zobowiązaniem, bo nawet jeśli Ty rozumiesz, ze jest mu ciężko, to on i tak czuje się w obowiązku dbać o Ciebie, spotykać się itd itd. Mam nadzieje, ze nie zamieszałam zbytnio. moj tez mnie zostawil tylko ze po 4 miesiacach znajomosci, powiedzial ze nie bedzie potrafil mnie kochac , chociaz ja mu nic nie kazalam hehe, po trzech dniach przylecial z kwiatami mowil ze potrzebowal tego czasu i teraz wie ile dla niego znacze może poczekaj na niego? daj mu czas żeby odpoczął, bo jak wraca z tej pracy to pewnie jedyne o czym myśli to odpoczynek. jeśli Cię kocha tak naprawdę to sam wróci jak już sobie wszystko ułoży nie jestem materialistką. Gdybym byla to ja bym odeszła od niego, a nie on ode mnie. Zalezy mi na nim, a nie na jego pieniadzach!!!! naprawde nie rozmiem jak mozna tak stwierdzić czytając mojego posta. Zaczynam kolejny tydzien bez niego. Odwiedziłam dwa razy wróżkę przez ten czas. Ciągle wychodzi, że wróci do mnie. I zawsze jak łapią mnie wątpliwości jadę do niej. Doszłam do wniosku, że podswiadomosć ludzka jest potęgą. Dlatego w Nią inwestuję. Najchętniej zatrudniłabym tę wróżkę do czasu az sie zejdziemy. Przykro nam, ale tylko zarejestrowane osoby mogą pisać na tym forum.

facet nie wie czego chce