🧑🎤 Jakie Są Twoje Oczekiwania Finansowe
Oczywiście chciałbyś zarabiać jak najwięcej, ale zbyt duże oczekiwania finansowe mogą Cię zdyskwalifikować tak samo, jak zbyt małe. Przed interview warto zorientować się, na jakie wynagrodzenie może liczyć osoba pracująca w tej okolicy na podobnym stanowisku, w tej branży i z takimi kwalifikacjami.
Nie mogę ci tego kupić, bo nie mam pieniędzy… Pomyśl, ile razy musiałeś wygłaszać taki komentarz, który kończył się wielkim płaczem w przypadku malucha i ogromnymi pretensjami nieco starszego dziecka. Żyjemy w świecie, w którym wartości materialne są ważne i naprawdę wiele przedmiotów ułatwia nam życie, ale oczekiwania finansowe naszych dzieci często
Chcesz podjąć pracę w Angli . Rejestrujesz się w portalu internetowym . Napisz krótko notatkę o sobie w której umieścisz : *jako pracę chcesz podjąć * jakie są twoje oczekiwania finasowe * jakie są twoje zainteresowania * czy juz wcześniej pracowałe.ś w Angli
Prognozowanie i analiza rynku mają na celu ułatwienie podejmowania z wyprzedzeniem odpowiednich decyzji i planów biznesowych. Wszystko to w imię dobra firmy, w celu optymalizacji jej wyników. Podczas tworzenia prognozy finansowej wziąć pod uwagę należy wydatki, które ponosi dane przedsiębiorstwo, a na które ma realny wpływ jak
Idealnym sposobem będą uzupełniające pytania otwarte. Możesz zapytać np. o to jakie są oczekiwania klienta lub jaka funkcjonalność produktu wpłynęłaby na jego zadowolenie i dlaczego właśnie taka funkcja jest dla niego ważna. Unikaj pytań, które wymuszają krótką odpowiedź tak lub nie.
Na rynku funkcjonuje wiele pozabankowych firm pożyczkowych oraz banków, które mają w swojej ofercie tanie pożyczki gotówkowe oraz kredyty gotówkowe z niskim oprocentowaniem. Jak wybrać produkt, który spełni wszystkie Twoje oczekiwania? Z pomocą przychodzą nasze porównywarki finansowe. Dzięki dogłębnej analizie aktualnych ofert
Brak konkretów, jeżeli chodzi o Twoje oczekiwania finansowe, daje sygnał, że albo jesteś niekompetentny, nie zależy Ci na zarobkach, albo ten temat jest dla Ciebie w ogóle nieważny. Skoro przychodzisz na rozmowę o pracę, musisz określić odpowiednie widełki i je przedstawić.
Jakie są Twoje dochody netto na rękę. Uzyskanie tej informacji pozwoli na wstępną ocenę Twojej zdolności kredytowej. Banki przygotowując oferty kredytowe dla swoich odbiorców biorą pod uwagę poziom wynagrodzenia i na jego podstawie określają maksymalną kwotę udzielanego kredytu. Czy spłacasz obecnie inny kredyt?
Jakie są nasze oczekiwania? Zaangażowanie i chęć do pracy; Otwartość i komunikatywność; Pozytywne nastawienie; Doświadczenie sprzedażowe jako dodatkowy atut - jeśli go nie masz, wszystkiego Cię nauczymy :) Jakie będą Twoje zadania? Obsługa klienta; Aktywna sprzedaż; Przygotowywanie produktów z naszej oferty gastronomicznej
63Ss. 0 Nie pitol tak, tylko powiedz jakąś kwote i jak najwyżej będzie za wysoka to raczej powiedzą że u nas budżet jest na tyle ;) 4 Kamil Adamczyk napisał(a): 'Nie mam wobec Państwa oczekiwań finansowych. Moje oczekiwania skupiają się na możliwości rozwoju, współpracy i realizacji projektów które będę realizował z pasją i zainteresowaniem.' Szczerze? Kiedyś też miałem takie podejście, że niby rozwój itp. Z obecnego punktu widzenia to po prostu było głupie. Rozwój rozwojem, ale początkowo będziesz robił rzeczy których nikt inny nie chce robić. A te rzeczy będą miały wymierne korzyści finansowe dla firmy - dlatego powinieneś powiedzieć coś o pieniądzach. Jak chcesz pracować za darmo to dopisz się do jakiegoś projektu open-source. 0 czy komukolwiek udało się nie odpowiedzieć pierwszy na pytanie o zarobki? Przecież z każdego wycisną, no chyba, że się będziesz kłócił wprowadzając złą atmosferę albo to z ich inicjatywy cała rekrutacja... Pytanie: czy warto załatwić to tak? "obecnie zarabiam XXXX zł liczę na ciekawą propozycję". 0 Wypadałoby podać konkretną kwotę albo widełki zależnie od szczegółowych wymagań, godzin czy benefitów. 2 Umówmy się, mówienie na rozmowie kwalifikacyjnej, że "kasa nie ma znaczenia" jest lekko mówiąc niepoważne, nieprofesjonalne i powiedziałbym, że tylko możesz sobie lekko zaszkodzić na przyszłość. 0 Pracowałem kiedyś w dużej, dobrej firmie. Występuje tam taka jedna kwestia jak polityka wynagrodzeń. Jeżeli dostajesz podwyżkę, to ma ona określony maksymalny procent. Jeżeli na początku zgodzisz się pracować za niską stawkę, to bardzo możliwe, że za 3-4 lata będziesz zarabiał mniej, niż ktoś kto przyjdzie z rocznym expem z innej firmy. I to nie będzie złośliwość managera czy HR, po prostu ktoś ważny za granicą tak zadecydowałi tyle. 0 Panowie poradźcie co dalej. Odezwała się do mnie rekruterka na portalu, odbyliśmy rozmowę telefoniczną na temat tego co chciałbym robić dalej zawodowo i jakie ma oferty dla mnie. Na koniec zapytała o oczekiwania finansowe. Zrobiłem dokładnie jak ten koleś ze słuchowiska @dochaty kazał - nie podałem, zamiast tego gadkę w stylu "chciałbym mieć bardziej odpowiedzialną pracę, brać większą odpowiedzialność, rozwiązywać trudniejsze zadania i przynosić wyniki dla firmy. Liczę na odpowiednie wynagrodzenie"... no i nie wiem co dalej jak mnie znów zapyta o oczekiwania... 2 Najpierw spytałbym się o budżet jaki chcą przeznaczyć na nowego pracownika, w zależności od odpowiedzi podałbym swoje oczekiwanie, ale nieznacznie zawyżone w razie jakby się trzeba było targować. Żartuję, powiedziałbym coś w stylu: dej no 3 tysiące księciuniu... 0 A może po prostu być szczerym? Powiedz, że zależy Ci na pracy u nich, bo coś tam coś tam, ale nie możesz sobie pozwolić na mniej niż... 0 Mówisz o rozwoju, ale rozwój tez kosztuje. Trzeba za coś kupić książki, programy itp., dojechać do pracy, może wynająć coś (bliższa lokalizacja do pracy może być droższa, ale za to oszczędzasz na czasie dojazdu do pracy, który możesz spożytkować na douczenie się czegoś we własnym zakresie), jeść zdrowiej aby lepiej myśleć. Mogą wystąpić różne sytuacje awaryjne np. zepsucie się osobistego laptopa i trzeba wyłożyć kasę na naprawę. Liczba odpowiedzi na stronę 1 użytkowników online, w tym zalogowanych: 0, gości: 1
Witam Mam takie pytanie: czy w CV wpisujemy oczekiwania finansowe? Jeśli tak, to jak je wpisać? Liczba postów: 2,804 7 Dołączył: Jan 2012 Nie. Nie wpisujesz takiego czegoś w CV. Powiem szczerze, że troszkę dziwne pytanie. CV to jest życiorys i nie ma w nim miejsca na oczekiwania finansowe. Poza tym to takie pytanie może paść tylko i wyłącznie podczas rozmowy o pracę. Nigdzie indziej nie powinno się znaleźć. Jedynym wyjątkiem jest przedstawienie kosztorysu zlecenia, ale to co innego Ale to nie jest CV Liczba postów: 109 1 Dołączył: Apr 2012 Szczerze mówiąc, wpisanie wymagań finansowych w CV albo w liście motywacyjnym (jeżeli ktoś jeszcze wymaga) ułatwia sprawę dwóm stronom. Pracodawca wie czy go stać na danego pracownika, a ewentualny pracownik wie, że jest sens brać udział w rekrutacji. Inna sprawa, że jeszcze nigdy nie umieszczałem wymagań finansowych w CV. Zawsze jednak temat ten był poruszony na pierwszej rozmowie z rekrutującym - czy to działem HR, czy to zewnętrzną agencją. Szkoda jest przechodzić przez często kilkustopniowy proces rekrutacji żeby na końcu dowiedzieć się, że to co firma oferuje to jakieś grosze na waciki. Podsumowując - jeżeli headhunter nie określi się co do widełek, albo wymijająco odpowie na pytanie o wynagrodzenie, wydaje mi się że nie stracisz podając taką informację w CV. Firma która poszukuje pracownika ma z reguły określone koszty które może ponieść. Proces rekrutacji to też jakiś koszt. Szkoda go ponosić, jeżeli od początku wiadomo że się nie dogadacie. Liczba postów: 7 4 Dołączył: May 2012 To teraz sam nie wiem. @piotrow: gdzie i jak to wpisywać? a może nie w CV a w liście motywacyjnym wpisywać oczekiwania? Liczba postów: 109 1 Dołączył: Apr 2012 Lepiej w LM, ale z tego co widzę to coraz rzadziej LM jest wymagany przez pracodawcę. Ogólnie opcje rekrutacji są dwie (zazwyczaj): - znajdujesz ogłoszenie i wysyłasz dokumenty - wtedy jedyną możliwością jest podanie oczekiwanego wynagrodzenia w CV albo LM - headhunter zaprasza Cię do udziału w rekrutacji - wtedy można temat wynagrodzenia poruszyć z nim, zresztą zazwyczaj kiedy headhunter prosi o przesłanie CV, prosi też o podanie oczekiwanego wynagrodzenia. Wszystko też zależy od tego jakie masz ciśnienie na tą konkretną pracę i jak ważne jest wynagrodzenie. No i oczywiście ważne gdzie aplikujesz. Jeżeli do korporacji to wtedy nie ryzykujesz praktycznie nic. Korporacje mają określone widełki które mogą przeznaczyć na dane stanowisko i rzadko poza te widełki wychodzą więc widząc Twoje oczekiwania od razu wiadomo czy ich stać czy nie. Zresztą po to właśnie jest pytanie od headhuntera o oczekiwane wynagrodzenie Osobiście jestem zwolennikiem ustalania widełek finansowych przed rozpoczęciem rekrutacji żeby uniknąć rozczarowań i straty czasu. Fajnie, że proponowane wynagrodzenie zaczyna pojawiać się w ogłoszeniach, ale jeżeli go nie ma, to warto pracodawcę w takiej czy innej formie poinformować o oczekiwaniach. Liczba postów: 5 0 Dołączył: Jun 2012 Nie spotkałem się jeszcze z czymś takim, aby ktoś wpisywał do cv oczekiwania finansowe więc lepiej tego nie robić. czif Świeżo zarejestrowany Liczba postów: 4 0 Dołączył: Jun 2012 Nie wpisuje oczekiwań finansowych w CV ponieważ na starcie spalisz swoją kandydaturę. Aby podać swoje oczekiwania finansowe najpierw musisz sprzedać się na rozmowie kwalifikacyjnej Liczba postów: 3 0 Dołączył: Aug 2012 w liście motywacyjnym może jeszcze ale w cefałce? NEVER !! Liczba postów: 2,804 7 Dołączył: Jan 2012 (17-08-2012, 15:50 )maciejas napisał(a): w liście motywacyjnym może jeszcze ale w cefałce? NEVER !! Moim zdaniem nawet w liście motywacyjnym nie powinno się tego pisać. List motywacyjny i CV to nie miejsce do pisania oczekiwań finansowych... Hobbysta, rowerzysta, człowiek ceniący ciszę i święty spokój przede wszystkim w życiu. Liczba postów: 285 6 Dołączył: Aug 2012 Nie no, w CV na pewno nie, moim zdaniem w ogóle tak od razu pisać na temat kasy jest co najmniej niestosowne. Liczba postów: 109 1 Dołączył: Apr 2012 Moim zdaniem warto przed pierwszą rozmową poznać "widełki". Przykładowo mieszkam sobie w Tarnowie i jadę na rozmowę o pracę do Trójmiasta. Wszystko fajnie, warunki sympatyczne, druga rozmowa wskazuje na to że mnie zatrudnią, a na trzeciej mówią 3k brutto. I w tym momencie okazuje się, że na Trójmiasto to sporo za mało, a ja jestem trzy wyjazdy na rozmowę w plecy. Pracodawca zresztą też. Lepiej od razu wiedzieć jaki jest maks. i wtedy albo się decyduję na rozmowę albo szkoda czasu. Wiem że piszę to z perspektywy osoby, która już jakiś czas funkcjonuje na rynku pracy, ale to odnosi się do wszystkich - wiedza kosztuje! Pewnie że żądanie 5k brutto za to że skończyło się studia to przesada, ale mając studia i prawdziwe doświadczenie z prawdziwej pracy podczas studiów można się cenić wyżej niż inni. Może i faktycznie CV nie jest miejscem na żądania finansowe, ale z drugiej strony nie pamiętam kiedy ostatnio pisałem list motywacyjny. Dlatego w jakiś sposób lepiej widełki ustalić na początku, a później negocjować inne warunki. Liczba postów: 9 3 Dołączył: Aug 2013 Widełki powinny być umieszczone już w ogłoszeniu o pracę. W CV nic się nie umieszcza, żadnych oczekiwań finansowych, bo po co. Tego i tak dowiesz się na rozmowie kwalifikacyjnej. Liczba postów: 2,918 294 Dołączył: Jan 2012 Z jednej strony moim zdaniem bez sensu jest umieszczać informacje o wynagrodzeniu w CV skoro w ogłoszeniu nie zostało to wprost napisane. Z drugiej strony jednak napisanie oczekiwań w CV dla pracodawcy jest znakiem, że dany "towar" - pracownik nie będzie tańszy niż dana kwota i jeśli budżet pracodawcy na to nie pozwala (tzn. nie spełnia oczekiwań finansowych kandydata) to obie strony zaoszczędzą czasu i nie będą zapraszać na rozmowy kwalifikacyjne, podczas której i tak by to wyszło. Tak w ogóle to nie spotkałem się jeszcze z ogłoszeniem o pracę, które by zawierało informacje o tym, aby kandydat umieścił oczekiwania finansowe w CV. Najczęściej, aczkolwiek także jest to rzadkością, to pracodawca w ogłoszeniu umieszcza widełki napisał(a):Tego i tak dowiesz się na rozmowie rozmowie kwalifikacyjnej możesz co najwyżej wspomnieć o swoich oczekiwaniach, jeśli osoba rekrutująca o to zapyta.
„Ile Pani / Pan chce zarabiać?” – to chyba najtrudniejsze pytanie, jakie słyszymy w procesie rekrutacji. Warto znać precyzyjną odpowiedź. No przecież każdy kto szuka pracy lub stara się o podwyżkę wie, że pytanie o oczekiwane zarobki musi paść. A jednak wiele osób słysząc je wzdycha, przewraca oczami, ucieka wzrokiem lub zaczyna niebezpiecznie (dla siebie) kombinować z odpowiedzią. Jeśli dobrze przygotowaliśmy się do rozmowy kwalifikacyjnej i w naszym odczuciu konwersacja miała dobry przebieg, to powinniśmy już mieć przygotowany “grunt” do określenia naszych oczekiwań finansowych. Żeby je jednak podać – trzeba się wcześniej przygotować i uczciwie odpowiedzieć sobie na dwa pytania: ile musimy zarabiać żeby przeżyć i ile chcielibyśmy zarabiać w optymalnych dla nas warunkach. Dzisiaj spróbuję Wam podpowiedzieć, jak wyliczyć obydwie te kwoty i w jaki sposób możecie próbować wyceniać siebie na rynku pracy. Weźcie jednak poprawkę na to, że nie jestem żadnym ekspertem w tej dziedzinie. Dzielę się tylko swoimi przemyśleniami, które nie muszą mieć wiele wspólnego z Waszą rzeczywistością. Zapraszam do lektury. 🙂 Ten wpis powstał w ramach komercyjnej współpracy z serwisem czyli porównywarką zarobków online. To przydatne narzędzie, które umożliwia zestawienie własnej pensji z zarobkami innych osób pracujących w konkretnej branży, w danym regionie. Wypełniając prosty formularz, możemy łatwo i szybko przekonać się, czy zarabiamy dużo czy mało w porównaniu do innych pracowników na podobnym stanowisku. Dzięki temu możemy rzetelnie przygotować się do negocjacji wysokości pensji. Bezpłatne raporty zarobków powstają w oparciu o zweryfikowane dane pochodzące od ponad 900 tysięcy Polaków, którzy już skorzystali z serwisu. >>> Sprawdź, na ile wycenia Cię rynek pracy <<< Perspektywa pracodawcy Czy pamiętacie wpis “Jak negocjować wynagrodzenie? 8 przemyśleń pracownika, szefa i przedsiębiorcy”? Tam wcielałem się w różne role, szefa i przedsiębiorcy, który próbował rekrutować pracowników. Dzisiaj zacznę od tej perspektywy. Sprawa jest bardzo prosta: w zdecydowanej większości przypadków firma rekrutująca osobę na konkretne stanowisko wie, jaki całkowity koszt może ponieść. W przypadku korporacji są to konkretne “widełki” zarobków dodatkowo wzbogacone o benefity pracownicze. W przypadku mniejszych firm pakiet może być uboższy, ale nadal wszystko sprowadza się do całkowitego kosztu danego stanowiska. Skąd pracodawca wie ile powinien pracownikom płacić? Mówiąc w dużym uproszczeniu korzysta z tych samych źródeł informacji o wynagrodzeniach, co kandydat do pracy. Jedyna różnica jest taka, że być może ma dostęp do bardziej szczegółowych raportów wynagrodzeń – zwłaszcza jeśli za nie zapłaci. Gdy firma nie prowadzi rekrutacji samodzielnie lecz korzysta z usług agencji pośrednictwa pracy, to często właśnie od niej ma informacje o parametrach danego stanowiska oraz wysokości pensji oferowanej przez konkurencję i oczekiwanej przez kandydatów. Na niektórych stanowiskach obowiązują “widełki”, a na innych – np. związanych ze sprzedażą – podejście może być zupełnie inne. Znowu w dużym uproszczeniu sprowadza się to do kalkulacji i odpowiedzi na pytanie “ile pieniędzy ten konkretny pracownik jest w stanie przynieść firmie?”. Oczywiście odpowiedź nie jest łatwa. Zależy od rzeczywistej pracowitości, przydatności i efektywności (albo mówiąc wprost jakości) pracy danej osoby. Na etapie rekrutacji nie sposób jej znać lub potwierdzić w praktyce. Bierze się więc pod uwagę dotychczasowe doświadczenie i zdobyte wcześniej umiejętności, które mogą być przydatne w nowym miejscu pracy, wiedzę, wiek, charakter, chęć do nauki, możliwość wniesienia czegoś nowego do zespołu a także – nie oszukujmy się – ryzyko związane z zatrudnieniem bądź niezatrudnieniem danej osoby. Przykładowo: “czy nowozatrudniona kobieta nie zniknie nam za chwilę na urlopie macierzyńskim i wychowawczym?” lub “czy możemy sobie pozwolić na jej / jego utratę i zatrudnienie przez naszą konkurencję?”. Ostatnie z tych pytań jest szczególnie istotne w przypadku negocjacji podwyżki wynagrodzenia w dotychczasowym miejscu zatrudnienia. Mądry pracodawca będzie także próbował ocenić nasz potencjał, który może dotyczyć kilku aspektów: Czy sprawiamy wrażenie stabilności, czy może jesteśmy typem “meteorytu” latającego po rynku pracy? Czy rokujemy, że będziemy wychodzić poza nasz podstawowy zakres obowiązków? Czy istnieje szansa, że obejmiemy w przyszłości większy obszar odpowiedzialności, np. zostaniemy szefem, kierownikiem, dyrektorem lub prezesem 😉 – oczywiście to nie dotyczy wszystkich stanowisk. Te wszystkie elementy układanki mają swoje znaczenie i mogą wpływać na większą lub mniejszą skłonność do spełnienia naszych oczekiwań finansowych. A no i jeszcze jedno: dobrze jest rozumieć język, jakim posługują się pracodawcy i umieć przeliczyć kwoty kosztu pracodawcy (tzw. brutto brutto) na wynagrodzenie brutto oraz wynagrodzenie netto, czyli to co otrzymamy na rękę. Kwoty potrafią się od siebie istotnie różnić, co szczegółowo przedstawiałem we wpisie “Samozatrudnienie, czyli ile można oszczędzić przechodząc z etatu na fakturę”. Do tego wątku jeszcze powrócę w dalszej części artykułu. Czytaj także: Ile warte są benefity pracownicze? – czyli kiedy opłaca się nam zarabiać mniej Jak określić minimalną pensję? Jak wygląda sytuacja z drugiej strony? Jako pracownik chcemy oczywiście zarabiać jak najwięcej. Nie ma w tym nic złego. Warto jednak zacząć określanie oczekiwanego wynagrodzenia od negocjacji z samym sobą – określić ile musimy zarabiać minimalnie żeby przeżyć do 1-ego kolejnego miesiąca. Co nam to da? Będzie to dobry punkt odniesienia w późniejszych rozmowach o pracę. Taki realny “próg bólu” lub inaczej “próg bezpieczeństwa” poniżej którego nie możemy zejść w naszych negocjacjach, choćbyśmy nawet nie wiem jak bardzo chcieli pracować w danej firmie i bylibyśmy gotowi pójść na ustępstwa. Najprostszym sposobem wyznaczenia tej kwoty jest zsumowanie wszystkich koniecznych wydatków, które ponosimy przez cały rok, a następnie ich podzielenie przez 12 miesięcy. Dlaczego sumujemy wydatki w skali roku? Bo część z nich ponosimy co miesiąc (opłaty stałe), ale niektóre ponoszone są raz na kilka miesięcy lub raz do roku. Dla pełnego obrazu potrzebujemy ich wszystkich. Jakie kategorie wydatków można uznać za niezbędne lub konieczne? Tu pewnie intuicyjnie czujecie, że każdy sam musi sobie odpowiedzieć na to pytanie. Inaczej wygląda to w przypadku osoby samotnej, a inaczej w przypadku rodzin wychowujących dzieci. Generalnie do tej kategorii zaliczam te koszty, które zaspokajają podstawowe potrzeby człowieka: Pożywienie Schronienie Ubranie Transport i komunikacja Higiena i podstawowa opieka zdrowotna Przy czym w każdej z kategorii określamy te koszty, które ponosić rzeczywiście musimy. Przykładowo: jeśli mamy mieszkanie kupione na kredyt, to będą to wszystkie opłaty (czynsz, media) oraz rata kredytu. Z drugiej strony: jeśli jeździmy dzisiaj komunikacją miejską, to nie powinniśmy wliczać kosztów taksówek lub samochodu. Jeśli jednak mamy samochód, to powinniśmy uwzględnić także okresowo ponoszone wydatki, np. koszt ubezpieczenia czy przeglądu. To ma być rzeczywiste odzwierciedlenie naszych podstawowych kosztów. Ktoś mógłby uznać, że jego podstawową potrzebą jest rozrywka – jeśli naprawdę tak uważacie, to doliczcie także i te wydatki. 🙂 To ma być Wasze zestawienie – chociaż ja zalecam uwzględnienie tylko poziomu minimum, czyli najgorszego możliwego scenariusza. W przygotowaniu takiego zestawienia może Wam pomóc artykuł “Prosty budżet domowy” oraz zamieszczony poniżej szablon Excel. Po jego wypełnieniu uzyskamy jednoznaczną informację o tym ile netto (czyli “na rękę”) powinniśmy zarabiać co miesiąc, aby przeżyć do końca każdego minimalistycznego miesiąca. Sprawdź również: Jak przeprowadzić rozmowę o podwyżce Jak określić zarobki optymalne? Nikt z nas nie chce wegetować, więc po określeniu minimum pora przejść do określenia optymalnych zarobków. Tu możemy już popuścić wodze fantazji – chociaż ja nadal zalecam, aby trzymać się realiów: Ile chcemy wydać na wakacje? A ile na książki czy inną szeroko rozumianą rozrywkę? Planujemy odwiedzać restauracje? No to ile wydamy na rachunki miesięcznie? Pływalnia? Weekendowe wypady? Wyjazd na narty? Nowy rower? Komputer? Telefon? Inne gadżety? Nowa garderoba? – zwłaszcza jeśli będziemy musieli się inaczej ubierać do nowej pracy Dodatkowe ubezpieczenia? Zabawki dla dzieci? Prezenty dla najbliższych? Zamiar oszczędzania np. 1000 zł miesiecznie? To wszystko ma swoją cenę i warto uwzględnić ją w naszym planie zarobkowym. Po spisaniu wszystkich kosztów do szablonu Excel otrzymamy uśredniony poziom wymaganych zarobków netto. W ten właśnie sposób określiliśmy widełki naszych minimalnych i optymalnych zarobków w odniesieniu do naszych rzeczywistych potrzeb. Tu jest podobnie jak z budżetem domowym – albo potrafimy wszystko w miarę dobrze policzyć, albo tylko wydaje nam się, że wiemy czego oczekujemy. Margines negocjacyjny Kolejne pytanie, które czasami do mnie trafia, to jak określić swój margines negocjacyjny? O ile podwyższyć realnie oczekiwaną kwotę zarobków, aby z jednej strony – pozostawić pole do negocjacji, a z drugiej – nie przestrzelić. Bardzo niepoważnie wygląda, jeśli ktoś mówi “Chcę zarabiać 10 000 zł”, po czym na jeden grymas na twarzy rekrutera sam z siebie wyrzuca “No może 7500 zł”. Po takiej zagrywce od razu widać, że jesteśmy nieprzygotowani. Osłabiamy naszą pozycję negocjacyjną i dajemy od razu pole do pytania “a dlaczego nie 4000 zł?”. I w takim przypadku nie ma dobrej odpowiedzi. Na ewentualne nasze doprecyzowujące pytanie typu “Pan żartuje?” możemy usłyszeć odpowiedź “No tak, ale to Pan zaczął…” 😉 W mojej opinii idealny jest minimalny margines negocjacyjny w postaci dodatkowych 10%. Zresztą zauważcie, że my już mamy nasz przedział negocjacyjny – mieści się on pomiędzy pensją optymalną i minimalną. Te 10%, to taki dodatkowy bufor bezpieczeństwa. I jeszcze jedno: pracodawcy teoretycznie nie interesuje na co będziemy wydawać zarobione w firmie pieniądze, ale z drugiej strony – nasze przygotowanie merytoryczne i rzetelne policzenie ile musimy zarabiać, może pomóc w uzasadnieniu naszych żądań. Oczywiście potraktujcie to jako bardzo luźną sugestię, bo ma ona swoje dobre i złe strony. Rekruterzy co do zasady odradzają powoływanie się na sytuację prywatną, kwestie wydatków itp. Doradzają skupić się raczej na doświadczeniu, osiągnięciach i innych kwestiach zawodowych. Z jednej strony ewentualne “odsłonięcie kulis” naszej skrupulatnej kalkulacji może pokazać, że poważnie podchodzimy do tematu i nie “nadmuchujemy” bezzasadnie roszczeń finansowych. Z drugiej jednak strony potencjalnemu pracodawcy łatwo jest podważyć w takim przypadku, np. zasadność tego byśmy wyjeżdżali na kosztowne wakacje. Po prostu rekrutująca nas osoba może mieć inny styl życia niż my, co może zostać wykorzystane przeciwko nam. Naucz się przeliczać wynagrodzenie netto i brutto! To co nas interesuje, to wynagrodzenie “na rękę” czyli netto. Pracodawcy wolą jednak posługiwać się wynagrodzeniem brutto lub wręcz odwołują się do całkowitego kosztu firmy. Czasami uzależniają także zaoferowanie lepszych warunków finansowych od zmiany formy zatrudnienia, np. z etatu na umowę o dzieło / zlecenie lub wręcz samozatrudnienie. Lepiej to sobie wszystko dokładnie przeliczyć i nie podejmować pochopnie decyzji. W takim przypadku pomocny może być kalkulator wynagrodzenia netto/brutto zainstalowany na telefonie komórkowym: Kalkulator wynagrodzeń dla Androida Kalkulator wynagrodzeń dla iOS Czy nie przesadziliśmy? “A dlaczego tak dużo?” – to pytanie, które potrafi zbić z tropu. Jeśli dobrze wykonamy powyższe zadanie z obliczeniem minimalnych i optymalnych zarobków, to dosyć łatwo będzie nam odpowiedzieć – przynajmniej przed sobą samym. A to jest najważniejsze. Bo jeśli my sami nie wierzymy w racjonalność kwoty, którą podajemy i sami nie potrafimy jej obronić, to dlaczego pracodawca miałby uwierzyć i zaakceptować nasze wymagania? Wydaje mi się, że podczas rozmów od razu widać, czy jesteśmy przekonani do kwot, które podajemy, czy “bujamy w chmurach”. Oczywiście zanim pójdziemy na rozmowę warto upewnić się, czy nasze wymagania finansowe mieszczą się w widełkach rynkowych na danym stanowisku, w danej miejscowości, w sytuacji w jakiej się znajdujemy. Tu po raz kolejny odsyłam do serwisu który – po wypełnieniu ankiety dotyczącej naszej osoby – pozwala uzyskać szczegółowy raport porównujący nasze zarobki oraz benefity pracownicze z zarobkami innych osób w branży. Taki indywidualny raport przygotowywany jest w oparciu o rzeczywiste dane dotyczące honorariów podobnych do nas osób (serwis zebrał już informacje od ponad 900 000 pracowników z całej Polski). Przykładowy raport możecie znaleźć tutaj. Oczywiście nie jest to jedyne źródło informacji. W czasach Facebooka i innych serwisów społecznościowych bardzo łatwo można dotrzeć do znajomych znajomych pracujących na stanowiskach zbliżonych do tego, na które aplikujemy. Krótka rozmowa z nimi potrafi dać dużo więcej niż samodzielnie poszukiwanie informacji w sieci. Jeśli ze wszystkich stron płynie potwierdzenie, że wyliczone przez nas “widełki” mieszczą się w limitach wynagrodzenia dla tej konkretnej pracy, to “jesteśmy w domu”. Wystarczy tylko trafić na fajnego pracodawcę i dobrze wypaść w rozmowie. Jeśli jednak nasze wyobrażenia o wysokości pensji wypadają poza skalę, to warto zastanowić się skąd się bierze tak duża rozbieżność. W tym przypadku powinna nam się zapalić lampka ostrzegawcza. Co podnosi naszą wartość dla pracodawcy? No i tu pojawia się kolejne kluczowe pytanie: “Jak dobrze wypaść w trakcie rozmowy o pracę?”. To jest w zasadzie temat na oddzielny artykuł, ale postaram się dać tutaj kilka podpowiedzi. Dla jasności: to co wymieniam, to kryteria, którymi ja bym się kierował, gdybym dzisiaj rekrutował pracowników. Zacznę od tego, że rozmowy kwalifikacyjnej (lub rozmowy o podwyżce) nie należy traktować jako pojedynczego zdarzenia. To w zasadzie punkt kulminacyjny całego procesu przygotowywania się do uzgodnienia najlepszych warunków zatrudnienia. Proces ten rozpoczyna się dużo wcześniej – optymalnie jeszcze przed pierwszym kontaktem z nowym pracodawcą. Nawet jeśli to pierwsza rozmowa, to trzeba być do niej jak najlepiej przygotowanym i zadbać o “handicap” już na starcie, czyli ruszać z lepszej pozycji niż nasza ewentualna konkurencja. Podobnie jest z rozmową o podwyżce u obecnego pracodawcy. Jeśli przez kilka miesięcy świetnie wykonywaliśmy obowiązki i szef jest zadowolony z efektów naszej pracy, to mamy dużo lepszą pozycję wyjściową, niż gdyby ostatnio zdarzały nam się “wtopy”. Tu łatwiej wyczuć kiedy atmosfera do rozmowy jest lepsza, ale również tu trudniej cokolwiek koloryzować. 😉 Co może podwyższać naszą wartość w oczach przyszłego pracodawcy? Rekomendacje od innych osób – szefowie to też ludzie. Jeśli ich dobry znajomy nas poleci, to nasze szanse rosną. Tu warto od razu dodać, że w wielu firmach działają już programy rekomendacji kandydatów do pracy. Można spróbować przez naszych znajomych dotrzeć do pracowników firmy przez media społecznościowe i wręcz zaproponować, że “damy zarobić” na takiej rekomendacji. To nie są małe pieniądze, np. za dobrego programistę rekomendująca go osoba może otrzymać nawet kilka tysięcy złotych (o ile kandydat z polecenia zostanie zatrudniony po okresie próbnym). Całkiem solidna premia. Samodzielne dotarcie do firmy poza procesem rekrutacyjnym – to rozwiązanie mocno polecam. Jeśli chcielibyśmy pracować w konkretnej firmie, to lepiej do niej samodzielnie zapukać. Jeśli nie prowadzi w danej chwili rekrutacji – to nawet lepiej. Mamy wtedy mniejszą konkurencję, niż gdy ogłoszony zostanie otwarty nabór na konkretne stanowisko. Ale tu trzeba też powiedzieć o tym, że ta metoda może nie zadziałać w niektórych firmach – wszystko zależy od przyjętych tam zasad. Niektóre nie przyjmują kandydatur poza okresami rekrutacji. Doświadczenie zawodowe – brzmi banalnie, ale musimy umieć pokazać, w jaki sposób możemy być przydatni dla firmy. Formalne wykształcenie ma coraz mniejsze znaczenie (no może poza zawodami typu “lekarz”). W większości wypadków liczy się praktyczne doświadczenie. Im wcześniej zaczniemy pracować i je zdobywać – tym lepiej. Ja osobiście lubię się dowiedzieć, w jakich konkretnie projektach brała udział dana osoba, co dzięki niej się udało (lub nie) i usłyszeć dlaczego. Już na podstawie jakości konstruktywnej autokrytyki wiele mogę się dowiedzieć o tym, jak kandydat postrzega siebie i otaczającą go rzeczywistość. Certyfikaty i nagrody – warto chwalić się dodatkową wiedzą. Zdecydowanie bardziej od certyfikatów i dyplomów potwierdzających odbyte szkolenia (z których niewiele musiało zostać w głowie) cenię uzyskane nagrody. Prawie zawsze pokazują one, że mam do czynienia z osobą ambitną i ponadprzeciętną. Rozpoznawalna marka – albo inaczej: czy istnieje zewnętrzne potwierdzenie naszego statusu eksperta? Jeśli chcemy być za taką osobę uważani, to na pewno nie zaszkodzi prowadzenie bloga związanego z naszą profesją, występowanie na konferencjach branżowych, publikowanie bądź cytowanie przez tradycyjne media. Takie dokonania pokazują, że nie jesteśmy tylko “wyrobnikiem” od 9:00 do 17:00, ale naprawdę traktujemy nasz fach poważnie poświęcając na niego także prywatny czas. Dobry i pozytywny wizerunek – uśmiech, otwartość, wrażenie pewności siebie, umiejętność słuchania, gotowość do rozmowy – zdecydowanie wolimy przebywać w towarzystwie takich osób niż mruków. Dobre przygotowanie do rozmowy – średnio 4 na 5 osób, z którymi miałem szansę odbywać spotkania rekrutacyjne, nie były tak naprawdę przygotowane do rozmowy, tzn. nie potrafiły odpowiedzieć na kluczowe pytania. Przykłady niektórych z nich znajdują się poniżej w artykule. Wykazywanie zainteresowania tym, na czym będzie polegała nasza praca – wbrew pozorom niewiele osób szczegółowo dopytuje się o zakres zadań na nowym stanowisku, zakres oczekiwań i to w jaki sposób szef mierzyć będzie sukcesy pracownika. A od tego już niebezpiecznie blisko do stwierdzenia “skoro nie interesujesz się tym co będziesz robić to znaczy, że szukasz po prostu jakiejkolwiek roboty i wszystko Ci jedno co będziesz robić dopóki hajs się będzie zgadzał”. Czy to źle? Zależy na którym stanowisku. Jest jeszcze jedno istotne kryterium decyzji o zatrudnieniu danego kandydata, które wynika ze zsumowania wszystkich powyższych punktów. Ja je sprowadzam do dwóch pytań, które zadawałem sobie jako osoba rekrutująca współpracowników: Czy mogę sobie pozwolić na utratę takiego kandydata? Czy to nie będzie błąd? Czy będę żałował ew. negatywnej decyzji, jeśli ta osoba znajdzie zatrudnienie u mojej konkurencji? Tłumacząc to na język kandydata do pracy można zadać sobie następujące pytania: Czy wyglądam na osobę, która ma spore szanse pracy w innym miejscu (która może przebierać w ofertach pracy)? Czy warto się o mnie zabijać? Jeśli na to ostatnie pytanie odpowiadasz sobie “nie”, to być może jest to dobry moment, by popracować nad poczuciem własnej wartości. Ja głęboko wierzę w to, że największy wpływ na to ile będziemy zarabiać mamy my sami. Nikt nam nie każe pracować dla konkretnego pracodawcy lub w konkretnym zawodzie. Nikt nie każe też pracować za konkretne, zbyt niskie pieniądze. Oczywiście ew. przekwalifikowanie, zdobycie nowej wiedzy lub przeprowadzka do innego miasta “za chlebem” nie są łatwe, proste i przyjemne, ale często jest to najlepsza metoda na istotne podwyższenie zarobków. Jeśli potrafimy się w jakiś sposób wyróżnić, to nasze szanse na zatrudnienie są wyższe. Niestety, według moich dotychczasowych obserwacji (skromnych), kandydaci zbyt często próbują zaszpanować fajnym wyglądem CV, a zbyt rzadko dbają o to, by po prostu być przygotowanym do merytorycznej rozmowy i odpowiedzi na mniej lub bardziej trudne pytania. Umiejętność odpowiedzi na trudne pytania Tu dochodzimy do kolejnej kwestii: naprawdę można przewidzieć większość pytań, które mogą nam być zadane na rozmowie kwalifikacyjnej. I warto mieć na nie dobre odpowiedzi. Chcecie kilka takich “klasyków”? Proszę bardzo: W czym jest Pan dobry? Jakie są Pana najmocniejsze strony? Jakie są Pana wady? Ile chciałby Pan zarabiać? Co chciałby Pan robić za 5 lat? Dlaczego chce Pan u nas pracować? Co Pan wie o naszej firmie? Czy ma Pan jakieś pytania? 😉 Dlaczego powinniśmy Pana zatrudnić? Dlaczego tak drogo? Czy są jednoznacznie dobre odpowiedzi na te pytania? Nawet jeśli nie, to jednak trening czyni mistrza. Stańcie przed lustrem w domu i spróbujcie sobie wielokrotnie na nie odpowiedzieć. Jeśli będziecie uczciwi sami ze sobą, to szybko wyłapiecie wszystkie niepotrzebne i zdradzające Was grymasy czy źle brzmiące odpowiedzi. Wystarczy poświęcić trochę energii. Zobacz także: Samozatrudnienie, czyli ile można oszczędzić przechodząc z etatu na fakturę W boju hartuje się stal Zachęcam do tego, by stale poszukiwać lepszej pracy. Jeśli nie macie dzisiaj zamiaru jej zmieniać, to możecie brać udział w spotkaniach rekrutacyjnych chociażby po to, by zdobywać doświadczenie w tego typu trudnych rozmowach. Im więcej ich przeprowadzicie, tym lepiej poznacie siebie i własną reakcję w różnych sytuacjach, które na tym etapie nie będą jeszcze dla Was wybitnie stresujące. A doświadczenie w rozmowach z rekruterami przyda się Wam, gdy naprawdę będziecie chcieli lub musieli zmienić pracę. Albo poszukać jej po niespodziewanym zwolnieniu (czego nikomu nie życzę). Zapewniam Was, że jeśli opanujecie sztukę rozmawiania, to z łatwością będziecie mogli stosować takie “numery”, na które nie pozwolilibyście sobie bez zdobytego w boju doświadczenia. Przykładowo można z uśmiechem na ustach powiedzieć przyszłemu pracodawcy: “Proszę Pana – nie jesteśmy na tureckim bazarze. Dopuszczam pewną elastyczność w zakresie wysokości oczekiwanego wynagrodzenia, ale przy omówionym pakiecie – rozbieżność jest zbyt duża” i pomimo tego otrzymać propozycję etatu za oczekiwaną kwotę. Tyle na dzisiaj. Mam nadzieję, że ten artykuł pomoże Wam urealnić Wasze oczekiwania finansowe i jednocześnie dobrze przygotować się do rozmów kwalifikacyjnych. Nie zapominajcie, że sytuacja się zmienia i warto na bieżąco weryfikować swoją wartość na rynku pracy. Zwłaszcza teraz – gdy PKB rośnie i bezrobocie od roku spada. Jeśli podobają się Wam moje przemyślenia, to zachęcam do podzielenia się linkiem do artykułu z Waszymi znajomymi. Być może będą Wam wdzięczni. 🙂 Chętnie usłyszę także, jakie Wy przyjmujecie kryteria przy określaniu wysokości oczekiwanego wynagrodzenia. Miłego dnia! Zdjęcie na początku: Fotolia, Patryk Kosmider
jakie są twoje oczekiwania finansowe